Obidos - miasto otoczone murami obronnymi, to tu udaje nam się odnaleźć białe domki i urokliwe uliczki, z porozwieszanych plakatów udaje nam się dowiedzieć że właśnie odbywa się tu festival czekolady, ale niczego specjalnego nie widzimy (poza plakatami)...?hmmmm?
oczywiście chcemy zwiedzić tutejszy zamek, ale przy wejściu stoi jakiś koleś - nie mówiący po angielsku,
udaje nam się dowiedzieć że mamy iść w prawo i że 3 euro (zgadujemy że wejście znajduje się właśnie gdzieś na prawo i kosztuje 3 euro)
więc idziemy i szukamy- wejścia nie ma, jest tylko taras widokowy i ścieżka wiodąca dookoła zewnęrznej strony murów wookół miasta,ale polak potrafi ....
niezrażeni szukamy wejścia po jakiś 15 minutach odnajdujemy zejście w dół i wejście do zamku znajdujące się na zewnątrz miasta, brama jest zastawiona ciężarówkami, bileterni nie ma,
pytam się panów robotników czy tu jest entrada, mówią że entrada, więc lawirując miedzy samochodami wchodzimy do środka...
....a tu pełną parą trwają przygotowania do festiwalu czekolady, panowie stawiają chatki z piernika, małe czekoloadowe domki z lukrowanymi dachami itp.
idziemy rozglądając się, ktoś coś krzyczy, ale my po portugalsku ni słowa, więc nawet nie wiemy czy to do nas, idziemy dalej
po jakiś pięciu minutach podbiega do nas zdyszany pan i ładnie po angielsku informuje że musimy wyjść, bo dopiero o 15 nastapi otwarcie .....
niestety do 15 czekać nie możemy, ale cóż przypadkowo udało nam się zobaczyć choć trochę z czekoladowego festiwalu
na koniec probuje ginji (żinżji) przepysznej obidońskiej nalewki serwowanej z małych czekoladowych filiżanek ...jami