drugi dzień (26 km) i straszne zakwasy których rozchodzenie trwało chyba całą wieczność, poza tym pogoda deszczowa, ale czego można się spodziewać po zachodniej części Szkocji jesli nie właśnie deszczu.
Tak więc deszcz był i było pierwsze podejście pod górę Conic Hills, a potem spektakularne (choć deszczowe) widoki na największe jezioro szkocji czyli Loch Lomond.
Tego dnia poczuliśmy po raz pierwszy, że było warto.
Namiot rozbilismy (nielegalnie) na brzegiem Loch Lomond - widok co widać na załączonym obraku wspaniały ... ehhh gdyby nie te midges.