3.30 starujemy do Istambułu, przesiadamy się lot do Sofii, w Sofii biegniemy do stanowiska Lufthansy. Okazuje się że nasz bilet się skończył, ale uprzejma Pani (kocham Bułgarki) wystawia protest lotniczy i pakuje nas w samolot do Wiednia, biegniemy do odprawy, jako ostatni wsiadamy na pokład. Lecimy. W Wiedniu przerzucają nas na lot do Krakowa. Nareszcie na Polskiej ziemi. Uffff… jak ja nie cierpię latać!!!