Jest 2.30 w nocy, Ł. Idzie wymienić walutę, ja ustawiam się w kolejce po wizy. Za 10 dżidi od osobnika jesteśmy uprawnieni postawić swe stopy na jordańskiej ziemi. W hali odlotów czeka już nas starszy Pan gotowy zabrać nas do zabookowanego przez neta hotelu. Zamówiliśmy sobie transport wcześniej żeby w środku nocy nie mierzyć się od razu z „bliskim wschodem” tym bardziej że była to nasza pierwsza wyprawa w tamte strony. Oczywiście sporo przepłaciliśmy. Może po raz pierwszy a zapewne nie ostatni.